Mój Wakacyjny Romans Z żonatym Mężczyzną Doprowadził Do Wielkiej Miłości! Być W Związku Czy Nie Być?

Mój Wakacyjny Romans Z żonatym Mężczyzną Doprowadził Do Wielkiej Miłości! Być W Związku Czy Nie Być?
Mój Wakacyjny Romans Z żonatym Mężczyzną Doprowadził Do Wielkiej Miłości! Być W Związku Czy Nie Być?
Anonim

Być w związku czy nie być?

Image
Image

Ta historia wydarzyła się przedostatniego lata. Aż trudno uwierzyć, że minęły dwa lata. Moja przyjaciółka Larisa i ja poszliśmy odpocząć nad morzem. Pomimo tego, że byłam jeszcze młoda i samotna, nie planowałam żadnych romansów. Jednak wszystko stało się dokładnie odwrotnie.

Zamieszkaliśmy w prywatnym pensjonacie, na tym samym piętrze mieszkało z nami trzech młodych mężczyzn. Kuchnia była powszechna i naturalne, że ich poznawaliśmy - zamieniliśmy kilka zdań przy porannej herbacie; wieczorem, kiedy kroili sałatkę na obiad, wdaliśmy się w rozmowę.

Stopniowo zaczęliśmy razem chodzić na plażę, chodzić na wycieczki, spędzając wieczory w kawiarni lub w naszej kuchni z butelką lokalnego kaukaskiego wina. Wszyscy jesteśmy przyzwoitymi i dorosłymi ludźmi, nikt nie pozwalał na żadne swobody, po prostu dobrze się bawiliśmy, dużo rozmawialiśmy. Moja dziewczyna jest psychologiem, jestem lektorką języków obcych. Wszyscy panowie byli też oczytani i wykształceni, więc zawsze były tematy do rozmowy.

Jeden z nich nazywał się Valera, od razu zwrócił moją uwagę, ponieważ nasze poglądy na życie i zainteresowania okazały się zbyt podobne. Valery nie ukrywał, że ma żonę. Jest trenerem sportowym iz grupą gimnastyczek pojechała na zgrupowanie, więc nie mogła dotrzymać mężowi towarzystwa na morzu. Od razu dałem do zrozumienia, że nigdy nie kontaktuję się z żonatymi mężczyznami, nawet podczas wakacji w ośrodku wypoczynkowym. Ale po trzech dniach miałem taki romans z Valerą, którego sam się nie spodziewałem. Teraz rozumiem, że to był największy błąd w moim życiu.

Opiekował się mną bardzo pięknie, otaczał mnie troską i uwagą, wszędzie chodził za mną, dawał mi kwiaty. Spędziłem z nim prawie cały czas, ale starałem się zachować dystans, chociaż rozumiałem, że roztopię się trochę bardziej, jak świeca woskowa z ognia. Valera była zbyt atrakcyjna i uprzejma.

Na początku drugiego tygodnia poczułem, że się poddaję. Mój chłopak nie tylko był tam przez cały czas, ale nieustannie próbował dotykać lub przytulać, położyć się bardzo blisko plaży. Tego dnia spędziliśmy miły wieczór w ogólnym towarzystwie, kilka kieliszków wina spełniło swoje zadanie. Kiedy wszyscy położyli się spać w swoich pokojach, Valera i ja poszliśmy nad morze. Całą noc spędziliśmy na plaży do białego rana.

Tak zaczął się najsłodszy półtora tygodnia mojego życia. Szczerze mówiąc dręczą mnie wyrzuty sumienia, ale niczego nie żałuję. Kiedy się rozstaliśmy, oboje mieliśmy łzy w oczach, jakby to była miłość naszego życia do nas. Oddzwoniliśmy na kolejne sześć miesięcy. Potem telefony stawały się coraz rzadsze, a w końcu komunikacja zanikła.

Cały problem polega na tym, że teraz nie mogę o tym zapomnieć. Po Valerze miałem chłopaków, ale mimowolnie porównałem każdego z nim i zakończyłem związek. To wcale nie były uczucia, których doświadczyłem na morzu. Ta sytuacja mnie przeraża, jestem wyczerpany. Valery dobrze mieszka w swoim mieście z rodziną i co mam teraz zrobić? Może powodem jest to, że był to pierwszy jasny związek w moim życiu? Czy kiedykolwiek o nich zapomnę?

Komentarz psychologa:

To była piękna historia ze smutnym zakończeniem, a przed Tobą całe życie. Czas leczy, więc wyrzuć Valerę z głowy i zacznij wreszcie żyć normalnie. A po co ci to? Gdybym mógł łatwo oszukać swoją żonę, zrobiłbym to samo z tobą, gdyby romans był kontynuowany. Podczas rozstania najprawdopodobniej tylko ty płakałeś, a chłopak do końca odpowiednio odegrał swoją rolę zagorzałego kochanka. Pamiętaj: ten, kto powinien być z nami, pozostaje. A kto odszedł, to tylko doświadczenie, choć tak gorzkie, okrutne, ale z pewnością czegoś nauczy. W twoim życiu będzie też człowiek, którego sam nie będziesz chciał z nikim porównywać. Co najważniejsze, otwórz się na nowe relacje.

Zalecana: